Kto ostudzi polityczną gorączkę
Po wszystkich stronach groźnego polskiego sporu nie brak państwowców, ludzi kompromisu, polityków traktujących swą misję jak służbę, a nie walkę. I to oni być może najbardziej czekają dziś na jakiś głos czy też gest ze strony Kościoła – pisze politolog z UKSW.
W polskiej polityce stało się coś, czego spodziewało się chyba niewielu. Oto wysoki poziom politycznego sporu sprzed wyborów parlamentarnych jawi się nam dziś jako coś nieszkodliwego, umiarkowanego i łagodnego. Plemienny konflikt polityczny osiągnął bowiem stan ostrej gorączki nieznanej chyba po roku 1989. Gorączki, która zagrażać może działaniu instytucji państwa. Gorączki, która w środku zimy, miesiąc po wyborach, wyprowadza na ulicę dziesiątki tysięcy ludzi. Gorączki, która szkodzi i polskiej gospodarce, i reputacji międzynarodowej, a w efekcie zablokować może społeczne reformy, na które czeka tak wielu Polaków.
Nie może zatem dziwić, że w takiej sytuacji zaczyna się dość nerwowe szukanie potencjalnych społecznych mediatorów. Nie może też zaskakiwać, że w tym kontekście, w kraju takim jak Polska, coraz częściej – prywatnie i publicznie – stawiane jest pytanie o możliwą pomoc Kościoła. I choć stawiają je także ci, którzy jeszcze wczoraj zaprzeczali publicznej misji religii i Kościoła, to głosów tych nie sposób nie przemyśleć i je zignorować.
Rozwaga i powściągliwość
Warto zacząć od przypomnienia, że powściągająca polityczne emocje funkcja Kościoła we współczesnej polskiej polityce nie dotyczy tylko negocjacji sprzed 1989 roku, które doprowadziły do Okrągłego Stołu i w efekcie do pokojowego końca PRL, ale...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta