Jarosław Kaczyński: Nie jestem reżyserem w teatrze kukiełek
Lider PiS kreśli w rozmowie z „Rzeczpospolitą" scenariusz zakończenia sporu o Trybunał Konstytucyjny: – Powstanie komisja ekspertów powołanych przez marszałka Sejmu i przedstawi swoje rekomendacje. Być może uzna, że niektóre sugestie Komisji Weneckiej powinny zostać uwzględnione. I wtedy być może do Sejmu trafią nowe rozwiązania legislacyjne. Ale, co zdecyduje Sejm, nie mnie rozstrzygać. Ja nie jestem reżyserem w teatrze kukiełek. Wbrew temu, co się o mnie mówi, nie steruję ręcznie parlamentem, rządem i prezydentem – mówi.
Jednocześnie jednak Jarosław Kaczyński daje jasno do zrozumienia, że konflikt może zostać zakończony wyłącznie na jego warunkach. Jakich? Nie będzie druku orzeczenia Trybunału stwierdzającego nieważność ustawy o TK autorstwa PiS. Nie będzie zaprzysiężenia trzech sędziów wybranych przez PO pod koniec jej rządów. I jeszcze jedno: „nie ma zgody na jednostronny partyjnie Trybunał". Kaczyński przyznaje wprost: – Jeśli mam być uczciwy, to nie widzę pola do kompromisu.
W tej sytuacji grożą nam dwa porządki prawne. Trybunał może badać i unieważniać ustawy autorstwa PiS, a PiS tych orzeczeń nie będzie uznawał. Będzie chaos w państwie, bo część sądów może się kierować orzeczeniami TK, nawet jeśli nie będą one publikowane przez władzę. Co na to Kaczyński? Zapowiada sankcje: – Być może potrzebna będzie specjalna ustawa, która ureguluje skutki prawne działań przedstawicieli instytucji państwa funkcjonujących niezgodnie z prawem.