Zawiłe podatki hamują rozwój
Kamil Zubelewicz | Cel inflacyjny NBP jest rozumiany długofalowo. Nie chodzi o to, by był osiągany w każdym miesiącu, bo to po prostu niewykonalne, ale o to, by inflacja w dłuższym terminie oscylowała wokół 2,5 proc. – mówi członek Rady Polityki Pieniężnej.
Rz: Od prawie dwóch lat w Polsce, jeśli wierzyć danym GUS, maleją ceny konsumpcyjne. Nic nie wskazuje na to, żeby deflacja miała się w tym roku skończyć. Nie martwi to pana?
Zdecydowanie mnie to nie martwi. Deflacja ma czysto zewnętrzny charakter, jest efektem spadku cen surowców na globalnych rynkach. Import surowców stanowi znaczący koszt naszej produkcji i z tej perspektywy deflacja to prezent od losu.
Rada Polityki Pieniężnej porzuciła cel inflacyjny zobowiązujący ją do utrzymywania wzrostu indeksu cen konsumpcyjnych (CPI) w tempie 2,5 proc. rocznie?
Gdyby Rada zmieniła cel, toby to ogłosiła. Wszelkie prognozy, którymi dysponujemy, pokazują, że inflacja wróci do celu przy obecnym poziomie stóp procentowych. Gdybyśmy więc teraz obniżyli stopy, moglibyśmy wkrótce być zmuszeni do ich podniesienia. Wiele osób zapomina, że cel inflacyjny NBP jest rozumiany długofalowo. Nie chodzi o to, żeby był osiągany w każdym miesiącu, bo to po prostu niewykonalne, ale o to, by inflacja w dłuższym terminie oscylowała wokół 2,5 proc.
Ale pańskim zdaniem powrót inflacji do celu RPP wcale nie jest pożądanym zjawiskiem?
Cel inflacyjny jako punkt odniesienia polityki pieniężnej został w Polsce przyjęty w 1998 r., gdy inflacja była wysoka. Realizacja tego celu w średnim terminie była wyrazem...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta