Do euro - nie czy, ale kiedy i jak
Wydaje się pewne, że Berlin i Paryż rozpoczną agresywny lobbing na rzecz gruntownego przemodelowania strefy euro. Warto się więc zastanowić, czego konkretnie powinniśmy od niej oczekiwać, aby stała się magnesem, a nie zagrożeniem dla państw takich jak Polska – pisze były prezes PAN.
Przy wszystkich wyzwaniach, wobec których stoimy, zadawane w kontekście naszego członkostwa w UE pytanie „wejść czy nie wejść do strefy euro" wydaje się wzbudzać najwięcej emocji. Nie powinno nas to dziwić, odpowiedź na to pytanie ma bowiem rzeczywiście fundamentalne znaczenie – zarówno gospodarcze, co dostrzegają wszyscy dyskutanci, jak i polityczne, czego wielu z nich nie docenia. Ale na tym nie koniec, sprawa miałaby bowiem także olbrzymie znaczenie psychologiczne, rozumiane jako wpływ zmiany waluty na nasze codzienne emocje i sposób rozumienia otaczającego nas świata.
Decyduje polityka gospodarcza
Dyskutując o wspólnej europejskiej walucie, mamy z zasady na myśli dwie grupy spraw – sytuację w dzisiejszej strefie euro z jednej strony, a korzyści bądź problemy naszego kraju po ewentualnym wejściu do tej strefy z drugiej. Sprawy te nie są oczywiście rozłączne – gdyby strefa euro przeżywała, jak chcą niektórzy, fundamentalny kryzys zagrażający wręcz jej istnieniu, wchodzenie do niej nie miałoby przecież żadnego sensu. Z drugiej strony nawet najlepiej funkcjonująca wspólna waluta nie przesądza o zasadności bezrefleksyjnej jej akceptacji u nas.
Spróbujmy odpowiedzieć na pytanie o dzisiejszy stan strefy euro i rysującą się przed nią przyszłość. Przywoływany w wypowiedziach wielu polskich polityków i niektórych ekspertów...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta