Zawsze szła pod prąd
Agnieszka Radwańska | Tenisowy świat zachwycał się nią, nawet gdy przegrywała. W Polsce nie wszyscy doceniali sukcesy, które odnosiła przez 13 lat kariery.
Trzy lata temu wygrała turniej Masters. Kiedy w Singapurze trwała dekoracja, w paryskiej hali Bercy miała właśnie zacząć się konferencja prasowa Andy'ego Murraya przed rozpoczynającym się turniejem ATP. Brytyjczyk przeprosił i powiedział, że spóźni się na spotkanie z dziennikarzami, bo chce na żywo obejrzeć transmisję z „koronacji najpiękniejszej ręki kobiecego tenisa".
„Bardzo smutno mi to słyszeć. Zawsze uwielbiałem patrzeć, jak grasz. Gratuluję wspaniałej kariery. Ciesz się kolejną częścią swojego życia" – napisał na Twitterze Brytyjczyk.
„Zapamiętam ją jako jedną z najmądrzejszych tenisistek, jakie kiedykolwiek widziałem. Niesamowita inteligencja na korcie, świetny timing" – skomentował tenisista numer 1 w rankingu ATP Novak Djoković.
Tak ją postrzegał świat. Z polskiego punktu widzenia najważniejsze było, że Radwańska wyciągnęła krajowy tenis z głębokiej otchłani.
Spryt, a nie siła
Żeby zrozumieć, dlaczego zachwyciła świat swoją grą, trzeba cofnąć się do początków. Ojciec tenisistki Robert Piotr na początku lat 90. wyjechał do Niemiec dorobić jako szkoleniowiec. W klubie z Gronau trenował głównie amatorów i niemieckie zawodniczki. Jak mówi, wszystkie błędy trenerskie popełnił na miejscowych tenisistkach. Z Agnieszką i jej siostrą Urszulą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta