Nie teraz do euro
Rządzący w Polsce powinni dbać o wysoką adaptacyjność systemu społeczno-gospodarczego, abyśmy byli gotowi na mogące przyjść szoki. Wejście do unii walutowej w tym momencie niepotrzebnie usztywniłoby nasze relacje gospodarcze ze światem.
"Rzeczpospolita" po raz kolejny zachęca do dyskusji o zasadności przyjęcia euro w Polsce. Choć wiele argumentów w tej debacie padło i wydaje się, że powiedziano niemal wszystko, trudno nie podjąć tego wyzwania w roku wyborów europejskich i parlamentarnych oraz rocznic: 30-lecia przełomu ustrojowego, 15-lecia przystąpienia do UE, czy też wreszcie w 20. urodziny euro, a przede wszystkim w 100-lecie powrotu złotego.
Przeciw dogmatyzmowi
Wrogiem uczciwej debaty, zwłaszcza odwołującej się do naukowych rozstrzygnięć, są uproszczenia i dogmatyzm. Tych pierwszych uniknąć w tekście publicystycznym się nie da, ale mam nadzieję, że choć uda mi się uchronić od analizy w kategorii prawd jedynie oczywistych. To z jednej strony pogląd, że przyjęcie euro jest warunkiem koniecznym rozwoju Polski i gonienia Zachodu, a z drugiej, iż wejście do strefy euro będzie kataklizmem. Prawda jest bardziej skomplikowana, jeśli w ogóle osiągalna. Są państwa, którym unia walutowa służy (Niemcy), ale i takie, które nie potrafią w niej dobrze działać (Włochy, Grecja).
To w tym kontekście Joseph E. Stiglitz, laureat ekonomicznego Nobla, w książce o euro pisze, że jednym z rozwiązań problemów tej strefy mogłoby być jej opuszczenie przez Niemcy. Z drugiej strony, często wpływ samego euro na rozwój gospodarczy trudno wyizolować, nie mówiąc już o...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta