Czy na pewno znieść sankcję karną za słowo
Przeniesienie odpowiedzialności za pomówienie w sferę jedynie prawa cywilnego w praktyce oznacza całkowite zdjęcie jej z autora wypowiedzi.
Jak można karać za słowo? To pytanie jest sensem tekstu pana red. Wojciecha Tumidalskiego pt. „Pora zlikwidować sankcję karną za słowo". Przeczytałem go z uwagą. Jednak nasunął mi on kolejne pytania. Np. jak można karać za samochód? Jak można karać za młotek? Albo za nóż, którym się kroi chleb, albo za wiele innych rzeczy? Czy w ogóle można karać za jakiekolwiek narzędzie? I czy rzeczywiście w każdej sytuacji wystarczające będą jedynie środki cywilne i zwykłe roszczenie o zapłatę odszkodowania lub zadośćuczynienia?
Warto zresztą pamiętać, że sankcją karną za słowo będzie nie tylko odpowiedzialność karna za pomówienie czy zniewagę, ale i ściganie oszustwa, podrobienia dokumentu, nawoływania do nienawiści, często także mobbingu, naruszenia tajemnicy państwowej, zawodowej czy służbowej, a także przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego. W tych wszystkich czynach zabronionych działanie sprawcy sprowadza się przecież zazwyczaj do jednego lub wielu słów napisanych bądź wypowiedzianych. Oczywiście żadne z tych przestępstw nie zahacza o sferę wolności słowa, tak istotną i dla naszej wolności, i dla stabilności naszej demokracji. Jednak skoro wyraża się oczekiwanie, aby zlikwidować sankcję karną za słowo, to trzeba pamiętać, że przestępstwa popełnione słowem to nie tylko czyn z art. 212 kodeksu karnego. Zresztą to ostatnie przestępstwo, jakkolwiek...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta