Bezsensowna rozbudowa portu Radom
Ani rynek, ani przymus administracyjny nie pomogą Radomiowi. Można tam tylko wrzucić w błoto setki milionów złotych – pisze były minister transportu.
Opinia publiczna jest przekonywana przez polityków PiS, rząd i Przedsiębiorstwo Porty Lotnicze, że drugim lotniskiem dla Warszawy powinien być Radom, a nie Modlin, i w związku tym trzeba inwestować właśnie w to lotnisko. Trudno przyjąć te argumenty. Oto dlaczego.
Dziesięć kryteriów
1. Radom na razie nie ma ruchu lotniczego. Na krótko udawało się uruchamiać połączenia, ale żadne się nie utrwaliło. Brakuje deklaracji operatorów lotniczych i turystycznych o zainteresowaniu Radomiem. Natomiast Modlin miał w 2018 r. ponad 3 mln pasażerów, RyanAir deklaruje gotowość wzrostu do 6 mln. EnterAir (czartery), WizzAir (trzeci przewoźnik w Polsce po RyanAir i LOT) i biura podróży deklarują, że w razie usunięcia z Okęcia biorą pod uwagę Modlin, a nawet Łódź (trochę dalej niż Radom, ale z 700-tys. metropolią).
2. W Radomiu ruch może pochodzić z południa Mazowsza, z samego miasta (200 tys. mieszkańców) i ewentualnie Świętokrzyskiego z Kielcami (też ok. 200 tys.). Ale z Kielc do dysponującego licznymi połączeniami Krakowa – Balic jest tylko trochę dalej (128 km, 1 godz. 50 min) niż do Radomia (80 km, 1 godz. 10 min). Bliżej niż do Warszawy mają do Modlina mieszkańcy Białegostoku (300 tys. mieszkańców, 200 km). Żadne z tych lotnisk nie może liczyć na duże potoki pasażerów spoza aglomeracji warszawskiej, które...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta