Wolność internetu nie będzie zabita
Dyrektywa autorska w ogóle nie ma wpływu na kwestię płatności za treści w internecie – mówi Zbigniew Krüger, adwokat, kancelaria Krüger & Partnerzy. marek domagalski
Przeciwnicy dyrektywy mówią o końcu internetu, jaki znamy. Czy z punktu widzenia zwykłego użytkownika rzeczywiście nastąpi trzęsienie ziemi?
Nie widzę takiego zagrożenia. Przede wszystkim dyrektywa musi być implementowana w poszczególnych krajach na poziomie ustawodawstwa krajowego. Państwa muszą implementować ją w ten sposób, by jak najpełniej wykonać cele dyrektywy. Użytkownicy zaczną odczuwać zmiany dopiero po jej wprowadzeniu do porządków krajowych. O ile na przykład w sprawach podatkowych czy antymonopolowych Komisja Europejska posiada bezpośrednie możliwości wpływania na internetowych gigantów, takich jak Google czy Facebook, o tyle w kwestii prawa autorskiego wiele zależeć będzie od władz krajowych i ich możliwości egzekwowania prawa.
Kiedy zatem zwykły użytkownik zauważy różnice?
W mojej ocenie nieprędko, jeśli w ogóle je zauważy. Po pierwsze, implementacja dyrektywy w porządkach krajowych zajmie czas, po drugie, w interesie wszystkich, także platform internetowych, będzie dostosowanie się do założeń dyrektywy z jak najmniejszą ingerencją w doświadczenia użytkowników.
Google forsował przekaz, że dyrektywa może mieć niezamierzone konsekwencje, prowadzące do ograniczenia różnorodności informacji dostępnych online. Ile w tym prawdy?
Mam nadzieję, że...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta