Świat stracił bohatera
Był jednym z najwybitniejszych sportowców, zdobywcą Oscara, inspiracją nie tylko dla młodych koszykarzy. Zginął wraz z 13-letnią córką w katastrofie prywatnego śmigłowca pod Los Angeles.
Kiedy w 2016 roku kończył karierę trapiony kontuzjami, był już tak zmęczony koszykówką, że nie chciał oglądać NBA, nie interesował się nawet wynikami. Ponowną miłość do gry poczuł dopiero dzięki córce.
Gianna Maria Onore szybko robiła postępy na parkiecie, Bryant zaczął zabierać ją na mecze, hitem internetu stał się film, na którym widać, jak tłumaczy jej tajniki gry. W mediach społecznościowych chwalił się najlepszymi akcjami córki. Widział w niej cząstkę siebie, wierzył, że będzie kontynuować rodzinne tradycje. Życie napisało jednak tragiczny scenariusz.
W niedzielę rano lecieli do Mamba Academy, którą koszykarz otworzył w ubiegłym roku. Na turniej Mamba Cup, podczas którego Bryant miał prowadzić zespół córki.
Warunki atmosferyczne były fatalne. Mgła i ogromna wilgotność ograniczały widoczność, śmigłowiec Sikorsky S-76 przez 15 minut krążył w powietrzu, kontroler ruchu ostrzegał pilota, że jest zbyt nisko, później kontakt się urwał, maszyna runęła na ziemię. Na pokładzie znajdowało się w sumie dziewięć osób, nikt nie przeżył. Wśród ofiar był m.in. trener bejsbola John Altobelli z żoną i córką.
Szorstka przyjaźń z Shaqiem
Jedną z ostatnich osób, z którymi skontaktował się Bryant, był syn Shaquille'a O'Neala – Shareef. „Wszystko...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta