Grała na flecie, walczy z dyktaturą
Uprowadzono ją, wywieziono na granicę z Ukrainą i zmuszano do imigracji. Zniszczyła paszport i zaskoczyła reżim.
Maria Kolesnikowa została uprowadzona w poniedziałek w centrum Mińska. Z relacji świadków wynika, że zatrzymywały ją osoby ubrane w robocze kamizelki jednej z mińskich spółek telekomunikacyjnych. Kilka godzin później porwano jej dwóch współpracowników z opozycyjnej Rady Koordynacyjnej: Antona Rodnienkowa i Iwana Krawcowa. Bliscy i koledzy szukali ich przez kilkanaście godzin, aż we wtorek nad ranem propagandowe białoruskie media poinformowały, że cała trójka „przeszła kontrolę graniczną" na przejściu Aleksandrowka na granicy z Ukrainą. Tuż po tym ukraińska straż graniczna sprostowała, że granicę Ukrainy przekroczyli jedynie Rodnienkow i Krawcow.
– To było przymusowe wyrzucenie z ojczystego kraju w celu kompromitacji białoruskiej opozycji. Marii Kolesnikowej nie udało się wyrzucić z Białorusi, ta odważna kobieta uniemożliwiła swoje przekroczenie granicy. Pozostaje na terenie Białorusi, a całą odpowiedzialność za jej życie i zdrowie ponosi osobiście Aleksander Łukaszenko – komentował incydent doradca szefa ukraińskiego MSW Anton Geraszczenko.
Ukraińska agencja Interfax-Ukraina pierwsza podała, że kobieta rozdarła swój paszport, uniemożliwiając białoruskim służbom wyrzucenie jej z kraju.
Z orkiestry do polityki
Zaskoczyła tym samym nie tylko białoruskie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta