Angela Merkel i czterej prezydenci
Na koniec kadencji niemieckiej kanclerz o jej relacjach z przywódcami USA pisze profesor Wyższej Szkoły Europejskiej w Krakowie, politolog oraz historyk.
Merkel nie nosiła jeszcze kolorowych żakietów, a włosy czesała na pazia, kiedy latem 1990 r. po raz pierwszy znalazła się w USA. Miała 36 lat i obywatelstwo NRD. Komunistyczny raj właśnie dożywał swych dni. Za kilka miesięcy Helmut Kohl miał przypieczętować zjednoczenie Niemiec. To właśnie dzięki temu trzęsieniu ziemi dr Joachim Sauer, fizyk z Berlina Wschodniego, który akurat przebywał na pobycie naukowym w San Diego, mógł zaprosić nad Pacyfik swoją towarzyszkę życia. Wyrwana z kraju otoczonego murem, nad oceanem poczuła powiew wolności. Adolescencyjne doświadczenie. Jak dla nastolatka pierwszy pocałunek. Jeśli już jako kanclerz była później oskarżana o nadmierną giętkość poglądów, prawo do wolności nabrało mocy kariatydy w jej politycznym dekalogu. To dlatego stanęła w obronie Aleksieja Nawalnego, ściągnęła otrutego opozycjonistę do Berlina i uniemożliwiła wyeliminowanie go Putinowi.
Po powrocie w 1990 r. splot wydarzeń wykatapultował byłą fizyk z Berlina Wschodniego i córkę pastora w ciągu 12 lat na lidera niemieckiej chadecji. Przejęła schedę po Adenauerze i Kohlu (2000). W międzyczasie towarzyszyła swojemu mentorowi (jako minister w jego rządzie) u byłego prezydenta USA Ronalda Reagana, który kanclerza zjednoczenia podejmował na swoim ranczu. Merkel uczyła się od najlepszych, co dało jej więcej niż studia w akademiach dyplomatycznych. Jako szef opozycji została skonfrontowana...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta