Albinosi i karate. Walka białych Afrykanów
Albinosi w Tanzanii wciąż są okaleczani i mordowani. Miejscowy mistrz karate daje im siłę, polski misjonarz – wiarę w siebie.
Jerome Mhagama ma czarną skórę i 40 lat, ale wygląda na dużo młodszego. Wychowywał się w miasteczku Lindi na południu kraju, gdzie na plaży ćwiczył sztuki walki z samozwańczymi nauczycielami, którzy wszystkie chwyty podpatrzone w telewizji nazywali karate. Jego rodzice byli rolnikami, po ich rozwodzie w 1996 roku przeniósł się z matką do Dar es-Salaam, gdzie przerwał treningi. Gdy zmarła, musiał zaopiekować się młodszą siostrą: zapewnić jej naukę i jedzenie – bywało, że jedli tylko raz dziennie. – Walczyłem o życie – wspomina, i nie ma w tym przenośni, bo czasem ulica wymagała walki wręcz. Zrezygnował ze szkoły. Na płachcie przygniecionej kamieniami sprzedawał papierosy i migdały, zatrudnił się jako barman w hotelu.
Potem wydarzyła się historia jak z filmu „Karate Kid", gdy Mhagama zobaczył garstkę ludzi w białych strojach i kolorowych pasach. Zaciekawiony powtarzał ich ruchy w domu, by w końcu instruktorzy wręczyli mu mapę i zaprosili do klubu. Nie miał pieniędzy na bilet autobusowy, więc szedł piechotą dziesięć kilometrów i na miejscu zrozumiał, że to jego marzenie – taekwondo. Nie miał pieniędzy na wpisowe, lecz przychodził dzień w dzień, siadał w tym samym kącie, patrzył i samemu pilnie trenował. Po dwóch miesiącach poprosił go do siebie stary mistrz i był zdumiony, gdy uczeń pokazał mu ćwiczenia z komendami po japońsku. Zaprosił go do dojo za darmo i podarował strój. Po kilku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta