autor zdjęcia: Paweł Rochowicz
źródło: Rzeczpospolita
Centrum Lwowa: we wszystkich kantorach złoty jest wymieniany jako trzecia waluta, zaraz po euro i dolarze. Rosyjskimi rublami już wcale się nie handluje Wojna zmusiła ukraińskie firmy do przenoszenia działalności do zachodniej części kraju. Jak dużą skalę ma to zjawisko? 40 firm już się przeniosło, z czego 19 zaczęło działać w nowym miejscu. Kolejnych 300 firm do takich przenosin się przygotowuje, a w Ministerstwie Rozwoju Gospodarczego leży blisko 800 wniosków o zgodę. Część przedsiębiorstw myśli o relokacji dalej, m.in. do Polski. Otrzymaliśmy już w tej sprawie pierwsze pytania, utworzyliśmy także specjalny zespół – Centrum Relokacji Biznesu – by sprawnie pomagać w przenoszeniu działalności. Wysunęliśmy propozycje zmiany w przepisach, które mogłyby sprzyjać takiemu transferowi. Czy ta relokacja blisko naszej granicy może stworzyć perspektywy do poszerzenia współpracy ukraińskich firm z polskimi? Na pewno tak. Do tej pory w zachodniej Ukrainie działały głównie małe i średnie firmy. Teraz pojawią się tam bardziej znaczące przedsiębiorstwa, które już rozglądają się za partnerami z Polski i możliwościami eksportu. Zwłaszcza że sytuacja jest mocno skomplikowana. Do tej pory 70 proc. ukraińskiego eksportu szło drogą morską. Dziś blokada ukraińskich portów wskazuje na konieczność zmian. Co dzieje się z polskimi firmami w Ukrainie? Wycofują się z tego rynku, czekają? W większości przypadków przedsiębiorstwa w zachodniej i centralnej części Ukrainy ograniczyły działalność i ściągnęły polskich pracowników do kraju. Firmy handlowe, sieciowe, np. działające w sektorze finansów, jak PZU Ukraina czy Kredo Bank, pomagają w zaopiekowaniu rodzin ukraińskich pracowników w Polsce. Natomiast pracownikom ukraińskim, którzy tam zostali, wciąż wypłacają wynagrodzenia, aby ich nie tracić i mieć warunki do powrotu na rynek.
Miesiąc po ataku Rosji ukraińskie firmy walczą o przetrwanie wojennej zawieruchy. Dziś batalia toczy się o przeżycie, ale przedsiębiorcy z Ukrainy mają już plany na czas po wojnie.
Pierwsze dni wiosny są we Lwowie ciepłe i słoneczne, a alarmów bombowych szczęśliwie nie ma. Ulice w centrum miasta są pełne młodych, zadbanych kobiet, coraz śmielej nakładających sukienki i buty na szpilkach. Gdzie ta wojna? Gdzie ten szacowany przez ekonomistów spadek ukraińskiego PKB o 30 proc.?
Ktoś zarabia, ktoś traci
– Pozory mylą. Wiele firm szyjących te sukienki, a także salonów kosmetycznych, fryzjerskich czy spa musiało zaprzestać działalności, bo nie ma popytu na ich towary i usługi – mówi Natalia Karpienczuk-Konopacka, prezes Żeńskiej Izby Gospodarczej Ukrainy. Dodaje, że jej firmy członkowskie, często właśnie z tych branż, mają problem z kadrą. – Bo to kobiety. Wyjechały za granicę z dziećmi, często do Polski – wyjaśnia.
Oczywiście jest też wiele firm w sytuacji o wiele gorszej. Ci, którzy prowadzili biznes w rejonach Ukrainy,...