Reparacje, czyli jak rozprawić się z Polską Ludową
Cywilizowane narody tak robią: debatują o swojej historii, szukając porozumienia i kompromisu, eksponując to, co łączy i jest wspólnym narodowym doświadczeniem, zostawiając historykom spory o to, co dzieli.
Dawno już nie było takich emocji. Wszyscy myśleli, że hasło reperacji za II wojnę światową skończy tak, jak wiele pisowskich pomysłów. Pogadają, postraszą, naobiecują, a elektorat, napompowany obietnicami, przylgnie do partii. Potem ze zrozumieniem przyjmie wyjaśnienie, że chcieliśmy dobrze, ale „wiecie, rozumiecie” – Niemcy, Unia, Tusk i postkomuna oraz wojna na Ukrainie. Ten pomysł dobrze „siedział” w filozofii politycznej tej partii: narody bogacą się nie pracą, wysiłkiem, tylko martyrologią historyczną i słusznością moralną. Dał przykład Orban. Tam na poczuciu krzywdy i kompleksach, których symbolem jest układ z Trianon, udało się zbudować reżym, w którym Fidesz ma pełnię władzy i zapewne prędko jej nie odda.
Jesteśmy właśnie świadkami podobnej operacji. Krzywdy, jaką wyrządziło nam państwo niemieckie zarządzane przez Hitlera, nikt nie zakwestionuje. Jeśli zatem wyjściowa teza jest słuszna i prawdziwa, to prawdziwe są też wyprowadzane z niej wnioski. Przeliczyliśmy więc naszą martyrologię na pieniądze i zażądaliśmy ich od Niemców. Poszliśmy drogą poppolityczną: najpierw konferencja prasowa i ogłoszenie naszej krzywdy, a potem będziemy się zastanawiać nad skuteczną realizacją deklarowanych zamiarów. Stąd zresztą zrodziły się podejrzenia, że cała operacja jest skierowana do krajowej opinii publicznej i tak naprawdę nie chodzi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta