Koniec ery żniw
Ułudą jest, że w źle zarządzanym państwie można znaleźć bezpieczną, prywatną „przystań” – pisze publicysta.
Nasza kondycja psychiczna nie jest dziś dobra. Jesteśmy przytłoczeni ciągłym napływem negatywnych wiadomości i pogarszającymi się realiami życia. Świat – ten bliski i dalszy – staje się dla nas coraz mniej zrozumiały i bardziej nieprzewidywalny.
Przygnębia nas szeroka obecność kłamstwa w życiu publicznym i zawodność kolejnych instytucji mających za zadanie nam służyć. Narasta w nas lęk i poczucie utraty kontroli nad przyszłością. Przejmujemy się perspektywą obniżenia poziomu naszego życia, w tym utraty wartości naszych, nadal jeszcze skromnych, lecz ciężko wypracowanych, oszczędności.
Cofanie się w rozwoju
Jest to tym bardziej frustrujące, że wiodąca od 2015 r. narracja mówiła o końcu trudnej, wymagającej transformacji i wejściu w „erę żniw” – szerokiej (niekoniecznie skierowanej do najsłabszych) dystrybucji przez państwo nagromadzonych owoców wzrostu. Państwo usytuowało się w roli darczyńcy (zabezpieczyciela), przejmując odpowiedzialność za poziom naszego życia w zamian za akceptację nowych reguł...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta