Rasizm – wstydliwe dziecko nauki
Lepiej zachować ostrożność, gdy autorytet nauki wkracza w normy społeczne na styku z etyką.
Każda z dawnych cywilizacji bez względu na stopień rozwoju uważała obcoplemieńców i cudzoziemców (czyli resztę świata) za prymitywnych barbarzyńców, zagrożenie lub obiekt zasłużonego podboju. Jednak pogląd o niższym statusie obcych brał się z cech kulturowych, czyli niedostatku ogłady, niezrozumiałych zwyczajów i mowy. Dopiero oświeceniowy kult nauki obmyślił sposób różnicowania ludzi na podstawie wrodzonych cech biologicznych, tworząc doktryny rasowe. Od dawna światłe głowy przeczuwały związek koloru skóry z dziedziczną inteligencją i typem osobowości. Immanuel Kant miał czarnoskórych za naturalnie głupich, próżnych i niezdatnych do głębszych uczuć, choć trudno szukać źródła tej wiedzy w Królewcu, skąd filozof nie ruszał się na krok. Podobnie uważał lepiej zorientowany Benjamin Franklin, który podkreślał niezdolność czarnych do jakiejkolwiek nauki. Mimo to prawdziwej nauce daleko do spekulacji wywiedzionych z powierzchownych doświadczeń. Powstanie doktrynalnego rasizmu wymagało zdefiniowania i opisania ras ludzkich w jakiejś naukowej metodologii. Zwłaszcza w „wieku rozumu”, który odrzucał inne źródła poznania niż uczone szkiełko i oko.
Czaszki Pandory
W klimacie oświecenia zajętego manią klasyfikacji i wartościowania zagadnienie samo...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta