Kicająca groza
„W jednym z filmów Monty Pythona rycerze zostają ostrzeżeni przed czyhającym na nich groźnym zwierzęciem; okazuje się nim królik, oni śmieją się drwiąco – ale drapieżny królik krwawo się z nimi rozprawia. Przypisanie królikowi cech niebezpiecznego drapieżcy wydaje się szczególnie absurdalne...” (Jerzy Bralczyk, „Zwierzyniec”). A jednak naprawdę trzeba drżeć z trwogi przed tymi cichymi, potulnymi i płochliwymi zwierzątkami.
William Austin, właściciel dużej farmy w Baltonsborough w hrabstwie Somerset w Anglii, miał brata Thomasa, posiadacza pokaźnego majątku ziemskiego w Australii w Geelong, w stanie Victoria. Ozdobą jego posiadłości był park – coś w rodzaju ogrodu botanicznego. William, chcąc sprawić przyjemność Thomasowi, posłał mu gromadkę królików, 13 sztuk, żeby radowały oczy, beztrosko kicając po zielonym parkowym ogrodzie.
6 października 1859 r. kilka klatek z tymi zwierzętami, załadowanych na żaglowiec, wyruszyło do Australii. Statek dotarł tam dokładnie w dzień Bożego Narodzenia, ale w klatkach były już 24 króliki (Oryctolagus cuniculus), które zdążyły się rozmnożyć w czasie rejsu.
Nikt nie miał pojęcia, że rozpoczęła...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta