Finał większy niż inne
Po 28 latach drużyny Nowej Zelandii i Afryki Południowej w sobotę znów zmierzą się w meczu o tytuł mistrzów świata.
Dla miłośników dyscypliny taki mecz to zawsze święto. A tak się jednak składa, że sobotnie spotkanie (początek o 21.00) o puchar Williama Webba Ellisa jest ciągiem dalszym jednej z najtrwalszych i najbardziej intensywnych rywalizacji w sporcie, tym bardziej że zdarza się średnio raz na pokolenie.
Rywalizacja All Blacks (Nowej Zelandii) i Springboks (RPA, nazwa pochodzi od niezwykle sprawnego gatunku antylop, po polsku: skoczników antylopich) liczy ponad 100 lat, lecz w finale Pucharu Świata te dwie drużyny spotkały się wcześniej raz, na stadionie Ellis Park w Johannesburgu w 1995 roku.
Był to mecz, którego znaczenie przekroczyło granice sportu. Trudno, żeby było inaczej, jeśli Republika Południowej Afryki jako kraj właśnie uwolniony od mroków apartheidu, po raz pierwszy pełniący rolę gospodarza imprezy – zwycięża 15:12 drużynę, którą chce pokonać bardziej niż jakąkolwiek inną.
Losy pucharu rozstrzygnęła wówczas dogrywka, którą z trybuny honorowej śledził Nelson Mandela. Zdjęcie uśmiechniętego prezydenta w zielonej koszulce reprezentacyjnej, wręczającego puchar białemu...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta