Ruch Obrony Granic ośmiesza państwo i obniża jego autorytet
Problemem na granicy polsko-niemieckiej jest stwarzanie pozorów legalności działań tzw. straży obywatelskiej. Najgorsze, co mogło się przytrafić to, obok zaniechania niezwłocznej reakcji rządu, afirmacja tych działań przez ustępującego prezydenta i prezydenta elekta.
Oto w ramach strefy Schengen, której jesteśmy członkiem od końca 2007 r., wybuchła niespotykana dotąd histeria wokół rzekomo systemowego procederu przerzucania z terenów Niemiec do Polski (nadmiarowych?) migrantów. 7 lipca 2025 r. Polska tymczasowo przywróciła kontrolę na granicy z Niemcami oraz Litwą. Decyzja premiera Donalda Tuska motywowana była koniecznością ograniczenia nielegalnej migracji. Niemcy już kilka miesięcy wcześniej wprowadziły podobne środki w obawie przed przemytem ludzi i nadużyciami w strefie Schengen, co doprowadziło do napięć dyplomatycznych.
Nieformalna inicjatywa społeczna
Problem, jaki ujawnił się stosunkowo niedawno, związany jest z Ruchem Obrony Granic. To nieformalna inicjatywa społeczna, która deklaruje obronę granic przed nielegalną migracją. Chodzi nie tylko o działania w oczywisty sposób wzbudzające społeczne kontrowersje, ale też te, których legalność jest wątpliwa. To bowiem wkraczanie w sferę wyłącznych uprawnień organów państwa.
Jak każda tego typu sytuacja kryzysowa, także i ta wymaga od organów państwa działania w granicach i na podstawie prawa. Być może mamy do czynienia jedynie z prowokacją medialną lub, jak chcą niektórzy, z celowymi działaniami będącymi...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)