Między teorią a salą rozpraw, czyli jak nie „naprawiać” procedury
Tak szkodliwych i potencjalnie niebezpiecznych propozycji zmian w procedurze cywilnej nie przedstawiano do opiniowania jeszcze nigdy.
Na łamach „Rzeczpospolitej” komentowałem praktycznie wszystkie zmiany procedury cywilnej wprowadzane w ostatnich kilkunastu latach. Były lepsze i gorsze, czasem neutralne. Przygotowane raz z większym, raz z mniejszym profesjonalizmem.
Coś poszło nie tak
Niedawno na stronach RCL pojawił się kolejny projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego (k.p.c.). Już jego pobieżna lektura budzi obawy – tak szkodliwych i potencjalnie niebezpiecznych propozycji zmian w procedurze cywilnej nie przedstawiano do opiniowania nigdy dotąd. Rozmowy z sędziami sądów obu instancji tylko utwierdzają w przekonaniu, że trudno dziś znaleźć kogokolwiek, kto ten projekt oceniłby pozytywnie.
Nie chodzi przy tym o samą ideę zmian, lecz o ich całkowitą nieadekwatność do obecnej kondycji szeroko rozumianego sądownictwa cywilnego. Z uzasadnienia projektu kilkakrotnie przebija się myśl, że celem wielu zmian jest „podniesienie standardów postępowania”. W praktyce jednak – jeśli wejdzie w życie – podniesie jedynie komfort części najmniej skrupulatnych pełnomocników i umiarkowanie zaangażowanych sędziów, uderzając z pełną mocą w prawo stron do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie.
Trzeba projektodawcom oddać jedno: projekt nie razi błędami legislacyjnymi ani nieścisłościami – w przeciwieństwie do noweli z 2019 r. Można by mieć nadzieję, że naprawi jej mankamenty i wprowadzi jakieś nowe...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)