Znowu Darfur, znowu zbrodnie
Mordy i gwałty w mieście Al-Faszir przypomniały o wojnie domowej w Sudanie, toczącej się od 31 miesięcy.
– Zachód obie strony traktuje tak samo, a jedną, RSF, powinien uznać za terrorystów – mówi „Rzeczpospolitej” Adil Abdel Aati, emigracyjny polityk sudański.
Al-Faszir, inaczej El-Faszer, to niegdyś ćwierćmilionowe miasto (o obecnej populacji trudno coś powiedzieć) na zachodzie Sudanu. RSF, czyli Siły Szybkiego Wsparcia, odbiły je pod koniec października z rąk armii rządowej, po kilkunastomiesięcznym oblężeniu.
Napływają stamtąd nagrania, na których bojownicy RSF pozują przy zwłokach i chełpią się swoimi zbrodniami, nawet z radością określają je mianem ludobójstwa.
„Jesteśmy tu, by zabijać”
Miasto jest niedostępne, nagrania z mediów społecznościowych analizują dziennikarze śledczy zachodnich mediów i czołowe organizacje humanitarne, takie jak Human Rights Watch. Potwierdzili m.in. prawdziwość filmu pokazującego egzekucję cywila, który wcześniej błagał o litość, ale usłyszał, że nie ma na nią szans, bo „jesteśmy tu, by zabijać”.
Już 31 października ONZ mówił o „setkach zabitych” w wyniku egzekucji – cywilów oraz schwytanych przez RSF nieuzbrojonych bojowników. Potem wspominano o przeszło dwóch tysiącach ofiar śmiertelnych.
– Na ulicach leżały ciała cywilów i ludzi w mundurach. RSF nie pozwalały ich chować – mówi „Rzeczpospolitej” Hujam Madani, która na początku...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta


![[?]](https://static.presspublica.pl/web/rp/img/cookies/Qmark.png)

