Szlachetny upór
Janusz Gajos : Myślę, że świadczy o mojej konsekwencji. Od kiedy powiedziałem aktorstwu "tak", jestem mu wierny. Zaczynałem jako młody człowiek zafascynowany magią teatru, która pociągała mnie, bo zasadniczo różniła się od życia. Kończyłem szkołę w małym miasteczku, rodzice byli biedni. Uciekałem w nieznany, tajemniczy świat.
Pieniądze nie były wtedy dla Polaków fetyszem, tak jak teraz?Miałem zegarek, który w tamtych czasach zapewniał dość dobre samopoczucie. Dostałem go od ojca. Kiedy przyjechałem do Łodzi, jako młodzieniec z niezamożnej rodziny mogłem liczyć na stypendium. Wystarczało na jedzenie i opłacenie akademika. Raz na jakiś czas z dwoma kolegami zbieraliśmy sto złotych, co w restauracji starczało na pół litra wódki i ziemniaki z tłuszczem. Tylko na takie szaleństwa było nas stać. Naiwnie wyobrażałem sobie, że gdy skończę szkołę aktorską i będę postępował zgodnie z wszystkimi zasadami, szybko stanę się szanowanym i zamożnym człowiekiem. Życie to skorygowało. Odkąd pamiętam, chciałem mieć mieszkanie. To był największy problem. Zdobyć jakiekolwiek. Mieć namiastkę własnej przestrzeni, należącej tylko do mnie. Dopiero teraz stać mnie na domek z ogródkiem, bo i czas po temu, żeby go mieć, usiąść, pomilczeć i odpocząć.
Tęskni...Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta