Gej a sprawa polska
W gejowskiej propagandzie nie sposób wyznaczyć granicy między tym, co można by uznać za próbę debaty, a zwykłą pornografią – pisze publicysta „Rzeczpospolitej” Rafał A Ziemkiewicz
Czas wyborów to dla komentatora czas, prócz innych zajęć, także częstszych niż zwykle kontaktów z zagranicznymi dziennikarzami. Uderza w nich kompletnie niezrozumiałe dla Polaka ustawienie proporcji. Zagraniczni korespondenci rzadko pytają o sprawy, które nam wydają się najważniejsze dla naszej debaty publicznej, na plan pierwszy wysuwają takie, które przeciętnego Polaka nie zajmują prawie w ogóle. Wśród nich króluje jedna: prawie połowę każdej z rozmów, jakie ostatnio odbywałem z odwiedzającymi nasz kraj dziennikarzami, zajmowały problemy homoseksualistów.
Rozmowy te toczyły się w atmosferze dwustronnego niezrozumienia. Zagranicznemu dziennikarzowi trudno pojąć, że w Polsce kwestie praw mniejszości seksualnych to sprawa niszowa, angażująca nawet nie wszystkich spośród tych, którzy problem seksualnej odmienności znają z własnego doświadczenia. Polakowi trudno pojąć, jak można nie mieć większych zmartwień niż to, ile w kraju jest gejowskich klubów i instytucji od wyrównywania statusu.
Wzajemne niezrozumienie potęgowane jest też przez podejrzliwość. Zagraniczny dziennikarz podejrzewa, że jego rozmówca udaje tylko, iż uważa problem za nieistotny, bo tak naprawdę homoseksualistów szczerze nienawidzi i z jakiegoś powodu chce ich represjonować. Polski konserwatysta podejrzewa zaś, że dla tamtego uporczywe drążenie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta