Świat zamknięty w bonsai
Nie ma dwóch identycznych drzewek bonsai. Każde ma inny kształt, ducha i historię życia. Jak człowiek, który je kształtuje
Maleńkie drzewko, które zrzuca swe liście w płaskiej donicy i potem je znów odzyskuje, toż to jakaś tajemnica i magia” – myślałem 20 lat temu, kiedy wraz z Markiem Bednarczykiem zobaczyliśmy pierwsze zdjęcia bonsai w „Kwiatach” – wspomina Kazimierz Mleczko, inżynier budownictwa i współzałożyciel Klubu Bonsai Polska zarejestrowanego w 1998 roku. To młody klub, bo w Czechach, Włoszech, Anglii czy w Niemczech bonsaiści działają już od 30 lat. Kazimierz Mleczko wyhodował 20 liściastych drzewek. – Wtedy, przed 20 laty, wykopałem koło domu rodziców graba z pniem uszkodzonym przez samochód. Choć zdeformowany, walczył o życie. Nadawał się na bonsai, bo miał patynę czasu – opowiada Mleczko. – Niestety, choć jestem dendrologiem, nie przetrzymał ostrej zimy.
Trzymałem go w namiocie foliowym, a mimo to usechł. Przemarzły mu korzenie – wspomina Mleczko. Jego zdaniem hodowcy pierwszego swojego bonsai ponoszą porażkę na ogół z powodu przesuszenia korzeni. A najłatwiej o to w upalne lato lub mroźną zimę. – Nie z każdego gatunku da się zrobić bonsai, a takie mame-bonsai wielkości od 7,5 do 15 cm tym bardziej – wyjaśnia Piotr Zieliński (lat 39, z zawodu leśnik). To on jako inspektor do spraw zieleni miejskiej w Tarnowie wydaje zezwolenia na wycinkę drzew. Mówi, że być może dlatego zajął się hodowlą bonsai, żeby zrekompensować przyrodzie jej straty. – Wykonując różne zabiegi przy drzewku,...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta