PiS jeszcze nie skończyło, PO jeszcze nie zaczęła
Tusk wie najlepiej, że w szeregach PO nie brakuje karierowiczów i cwaniaków. Ludzi, którzy, jeśli nie będą trzymani za gardło, pogrążą Platformę w skandalach i aferach – pisze filozof i publicysta
Paradoksalnie Jarosław Kaczyński dla ożywienia polskiej demokracji zrobił więcej niż wszystkie dotychczasowe słuszne apele i próby wskrzeszenia obywatelskiego zaangażowania razem wzięte. A to dlatego, że wojny polityczne i ideologiczne, jakie wzniecał lider PiS, sprawiły, że duża część Polaków, szczególnie tych młodych, dobrze wykształconych i z portfelem wypchanym złotymi kartami kredytowymi, omijająca do tej pory politykę szerokim łukiem, została w końcu przebudzona z obywatelskiej drzemki. Ta gwałtowna pobudka, jaką PiS zafundowało uśpionym obywatelom, pokazała im zarazem konieczność świadomego angażowania się w sferę polityczności, jeśli chcą mieć realny wpływ na otaczającą ich rzeczywistość.
Grzech główny
Jednak istnieje też negatywna strona tego politycznego przebudzenia. Jest nią fakt, że ponad połowa narodu ruszyła do urn, gdyż kierował nią gniew na pisowską politykę. Jak wiemy, gniew to jeden z siedmiu grzechów głównych. Musi więc być niebezpieczny w sferze publicznej szczególnie, kiedy ogarnia serca i umysły szerokich mas. A jest groźny dlatego, gdyż skłania do głosowania nie „za czymś”, ale „przeciwko czemuś”.
Dlatego najciekawsze dziś pytanie brzmi: czy Tuskowi uda się utrzymać ten polityczny entuzjazm Polaków, którzy – choć z poczucia gniewu – zobaczyli nagle, że ich głosy naprawdę decydują o politycznym obliczu państwa?...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta