Im większe drzewo, tym większy problem
Wycięcie bez zezwolenia jednego dużego drzewa na prywatnej posesji to wydatek rzędu nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Trzeba też się liczyć z sąsiadami. Lepiej nie sadzić dużych roślin zbyt blisko ich płotu, bo spory o drzewa bywają dziś równie gorące jak przed laty te o miedzę
Najczęściej właściciel posesji staje przed koniecznością wycięcia drzew lub krzewów przy rozpoczynaniu budowy. Często także wtedy, gdy chce rozbudować dom lub choćby wymienić ogrodzenie na nowe. Czasem też zbyt blisko posadzona i nadmiernie wybujała roślina zasłania światło albo zagraża budynkowi. Warto więc zawczasu się zastanowić, co i gdzie sadzić, żeby później kłopoty związane z wycinką i uzyskiwaniem zezwoleń na nią były jak najmniejsze. Trzeba się bowiem liczyć z odmową takiego zezwolenia, gdy urzędnik uzna, że wycinka, na której bardzo nam zależy, nie jest konieczna. Nie zawsze też się uda wyciąć drzewa bez konieczności uiszczenia opłaty.
Samowola nie popłaca
Wycięcie drzewa bez zezwolenia nie jest dobrym sposobem na pozbycie się problemu. Jeżeli urząd się o tym dowie (bo np. „życzliwi” sąsiedzi doniosą), to opłata będzie kilkakrotnie większa. Może to być nie tylko wycięcie drzewa przy samej ziemi, ale np. także jedynie jego ogłowienie, czyli pozbawienie gałęzi i pozostawienie samego pnia.
Jeżeli ktoś bez zezwolenia wyciął drzewo, to będzie mógł spokojnie spać dopiero po ponad pięciu latach, bowiem zgodnie z art. 87 ust. 2 ustawy o ochronie przyrody (patrz podstawa prawna), nie można wydać decyzji o ustalenie wysokości opłaty, jeżeli od końca roku, w którym usunięto drzewa lub krzewy, upłynęło pięć lat.
Najpierw zezwolenie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta