Jak rzymianin podbił polski rynek samochodowy
Enrico Pavoni, Ten niewysoki, w średnim wieku mężczyzna, ostatnio nieco tęższy niż zwykle – rzucił palenie, ale nie zrezygnował z makaronu z dobrym sosem – jest najpopularniejszym cudzoziemcem w polskim biznesie – pisze Danuta Walewska
W Turynie ciągle coś się zmienia, a Enrico Pavoni stale jest – śmieje się Luca de Meo, były prezes Fiata Auto.
W Fiacie Pavoni przeżył sześciu prezesów i nie jest w stanie policzyć, ilu dyrektorów generalnych. W ostatnich sześciu latach zmieniali się pięć razy, niektórzy nie zagrzali miejsca… Ale Sergio Marchionne, obecny prezes Fiat Group, jest na tym stanowisku już trzy lata i pewnie zostanie dłużej.
– Do jego przyjścia Fiat był w głębokim kryzysie. Dzisiaj nie ma już takiej spółki, koncernu, które nie przynosiłyby zysków – mówi Pavoni. Przypadek rządzi jego życiem. To on sprawił, że został szefem Fiata w Polsce. Tak przynajmniej utrzymuje sam Pavoni.
Kiedy wiele lat temu włoski koncern chciał wejść do Polski jako wielki producent aut, w centrali w Turynie szukano osoby, która znałaby ten daleki kraj. Wybrano Enrico Pavoniego. Jeździł wiele razy do Polski jako przedstawiciel producenta ciężarówek Iveco należącego do Fiata. Iveco zgodziło się wypożyczyć swojego pracownika na dwa lata.
Ale w międzyczasie dwaj ludzie odpowiedzialni za umowę odeszli ze swoich firm, prezes Iveco oddał fotel, a dyrektor generalny Fiata zmarł. Nikt już więc nie pamiętał o czasowej umowie wypożyczenia Pavoniego. Wtedy pierwszy raz obecny szef polskiego Fiata doszedł do wniosku, że na Polskę jest skazany i to chyba na całe życie.
– To były czasy, kiedy w...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta