Klasztor z widokiem na przyszłość
Modlą się, pracują, kontemplują. Aby – jak chciał św. Benedykt – we wszystkim był Bóg uwielbiony. Ale też otwierają się na nowe czasy: Wielka Ruina, odremontowane skrzydło klasztoru w Tyńcu, ma służyć turystom
Każdego wieczoru idą przez ciemny, oświetlony punktowo kościół, by przed obrazem Najświętszej Maryi Panny na 40 męskich głosów odśpiewać „Bogurodzicę”. Opat, przeor, a za nimi dwa rzędy braci. Kolejność w szeregu wyznacza data wstąpienia do zakonu. Nie to, czy jest się profesorem, czy absolwentem trzech klas.Ojciec Bernard Sawicki, 41-letni opat, wysoki, szczupły, ascetyczny, do Tyńca trafił z podwarszawskiego Anina. Po raz pierwszy jako 17-letni chłopak. Przyjechał tu w 1984 r. z kolegami, skuszony charyzmą Placyda Galińskiego, byłego opata tynieckiego, który w podmiejskiej parafii przebywał dla poratowania zdrowia.
Sawickiego mile zaskoczyło, że ojciec Adam Kozłowski poświęcał im czas i odpowiadał na wszystkie pytania, nawet takie, czy mnisi mają czas, by pograć w piłkę. Nie wiedział wtedy, że ojciec Adam, cierpliwy mnich, a późniejszy opat, jest opiekunem nowicjatu.
Kilka lat później Sawicki skończył Akademię Muzyczną (teorię i fortepian) i już pracował, gdy myśl o Tyńcu wróciła. – Nie wiedziałem, co mnie tu spotka – opowiada. I choć w repertuarze ma nadal Chopina, Mozarta i Brahmsa, dziś w praktyce jest menedżerem.
Ojciec Włodzimierz Zatorski, przeor – niższy, bardziej zamknięty w sobie, zatroskany – to fizyk teoretyczny. Gdy już poważnie się wahał, czy rzucić naukę dla powołania, duszpasterz akademicki powiedział mu: „W kapłaństwie potrzebni są ludzie, którzy...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta