Sto lat laicyzmu
Społeczeństwo francuskie jest społeczeństwem bez Boga. Nie ma wymiaru religijnego w naszej tożsamości narodowej - mówi w rozmowie z "Rz" prof. Jean Bauberot
Rz: Na czym polega francuski model laickości ustanowiony w 1905 roku? To umowa między równymi siłami, jak często pisano, czy klęska Kościoła katolickiego, który został wyparty z francuskiego życia publicznego bez żadnych negocjacji?
Dla mnie francuski model laickości to wynik rozwiązania konfliktu. Od rewolucji francuskiej istniał konflikt, który można nazwać wojną dwóch Francji. Między Francją katolicką a Francją, która się powołuje na wartości oświecenia. Był to także spór polityczny, ponieważ Francja katolicka była powiązana z monarchią, a Francja wywodząca się z rewolucji – ściśle powiązana z ruchem republikańskim. Ustawa z 1905 roku o rozdziale Kościoła i państwa pozwoliła na złagodzenie tego konfliktu. Żadnej religii nie przyznano charakteru oficjalnego. W zamian republika gwarantuje wolność sumienia i praktyki religijnej. Gwarantuje w sensie aktywnym.
Byłby to zatem bardziej pakt pokojowy niż umowa?
Tak. Umowę można renegocjować. Zasada laickości nie podlega renegocjacji. Nie we Francji w każdym razie.
W konsekwencji Francja jest dziś państwem bezbożnym, w którym życie publiczne jest pozbawione jakiejkolwiek odniesień do chrześcijańskich wartości.
Owszem. Społeczeństwo francuskie jest społeczeństwem bez Boga. Nie ma wymiaru religijnego w naszej tożsamości narodowej. Jednak jest we Francji wciąż wielu wierzących...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta