Barwy Obamy
„Przyszłość” i „nadzieja”. To słowa najczęściej powtarzane przez demokratycznego kandydata na prezydenta USA. Nic dziwnego, bo jeśli chodzi o przeszłość, to nie ma się raczej czym chwalić
Obama niechętnie mówi o swoich młodzieńczych latach. A adorujące go czołowe amerykańskie media niespecjalnie się palą do sprawdzenia, co się kryje za szerokim uśmiechem wzbudzającego powszechną sympatię charyzmatycznego polityka.
– Jednym z atutów Obamy jest to, że właściwie nic o nim nie wiemy – mówi w rozmowie z „Rz” prof. Marek Chodakiewicz z waszyngtońskiego Institute of World Politics. Obama nie jest jednak człowiekiem znikąd. Ma wyjątkowo interesującą i bogatą biografię, którą, delikatnie mówiąc, trudno uznać za typową dla kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych.
Barack Husajn Obama nie urodził się w tradycyjnej amerykańskiej rodzinie, osiadłej od pokoleń na wielkich połaciach ziemi w Wirginii czy w jednej z metropolii Wschodniego Wybrzeża. Nie należy do klanu Bushów czy Kennedych, który od urodzenia szykowałby go do objęcia stanowiska prezydenta. Rodzina czarnoskórego senatora nie nadawałaby się raczej do reklamy proszku do prania.
Urodzony w 1961 roku polityk był owocem burzliwej, ale krótkiej miłości nastoletniej hipiski z dobrego domu i afrykańskiego studenta. Ann Dunham poznała Baracka Obamę seniora na uniwersytecie na Hawajach, na kursie... rosyjskiego. Języka, który na początku lat 60. jednoznacznie utożsamiany był ze Związkiem Sowieckim i komunizmem.
Koledzy z tamtych lat, do których dotarła „Chicago...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta