Historia pewnej próżni
Gdy przed niespełna rokiem Lech Kaczyński mówił w Waszyngtonie, że sprawa tarczy jest przesądzona, wydawało się, iż tak właśnie jest. Dziś wydaje się, że wręcz przeciwnie
Tak już chodzą lata długie,
Jedno chce – to nie chce drugie,
Chodzą wciąż tą samą drogą,
Ale pobrać się nie mogą.
Jan Brzechwa nigdy nie słyszał o tarczy antyrakietowej, bo za jego życia taki cud techniki wojskowej był jeszcze w sferze science fiction. Ale trudno o trafniejszy komentarz do polsko-amerykańskich rozmów w tej sprawie niż jego „Żuraw i czapla”. Jak twierdzi jeden z amerykańskich analityków, jeśli negocjacje te spełzną na niczym – a dziś wiele wskazuje na to, że tak właśnie może się stać – to przypadek ten jeszcze długo będzie obiektem dogłębnych analiz speców od teorii stosunków zagranicznych. Jak to się dzieje, że dwaj blisko ze sobą związani sojusznicy nie są w stanie przez lata porozumieć się w sprawie, która – przynajmniej pozornie – wydaje się dawać obu wymierne korzyści?
Idealna lokalizacja
Historia zaczyna się wraz z przyjściem do władzy administracji George’a W. Busha w 2001 roku. Stworzenie systemu chroniącego Amerykę przed wrogim atakiem rakietowym było jedną z pierwszych decyzji nowego rządu. Administracja nie zmieniła jej nawet po 11 września – wręcz przeciwnie, w Pentagonie uznano, że groźba ze strony „terrorystycznego kraju”, takiego jak Iran, jest jeszcze bardziej realna.
Tarcza antyrakietowa składa się z wielu elementów – różnego rodzaju wyrzutni i radarów umieszczonych na...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta