Czy biotechnologii trzeba się obawiać
Problem z uprawami modyfikowanymi genetycznie (popularna nazwa to GMO pochodząca od ang. skrótu Genetically Modified Organisms) polega na tym, że racjonalne argumenty przedstawiają i ich przeciwnicy, i zwolennicy.
Rośliny wzbogacone o gen pochodzący od innego gatunku (np. kukurydza z genem bakterii Bacillus thuringensis) zostały stworzone przede wszystkim po to, by ułatwić życie rolnikom. Wspomniana kukurydza zabija szkodnika o nazwie omacnica prosowianka, który jest największą plagą tych upraw. Naukowcy stworzyli również odmiany roślin uprawnych odporne na suszę czy powódź. Kukurydzę i soję stanowiące największy procent światowych upraw wyposażono w gen umożliwiający przetrwanie na polu polanym środkiem chwastobójczym niszczącym wszystkie inne rośliny. Największe zastrzeżenia budzi proces wszczepiania roślinom genów pochodzących od zwierząt. Geny te nigdy, nawet w warunkach wymuszonej selekcji, nie zdołałyby się przedostać do organizmów tak odległych biologicznie jak rośliny. W dodatku tak zmodyfikowana roślina trafia na nasz stół, więc wywołuje naturalną ostrożność. Badania prowadzone w Europie pokazują, że tych wątpliwości jest coraz więcej – z roku na rok spada poparcie dla upraw i żywności GMO, również w naszym kraju. Nad zasadnością dopuszczania na teren Polski roślin modyfikowanych genetycznie obraduje Sejm i wciąż nie zbliża się do rozwiązania problemu.Kto ma tu rację? Czy amerykański farmer, który zwiększył zbiory uprawiając kukurydzę GMO? Czy działacz Greenpeace, który w modyfikacjach genetycznych widzi zagrożenie dla środowiska?
O zaletach i zagrożeniach...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta