Bezpieka ma na oku takich ludzi
Igrzyska nie zmieniły zbyt wiele w życiu mecenasa Li Hepinga. Jako jeden z nielicznych w Chińskiej Republice Ludowej obrońców w procesach politycznych tak czy owak pozostaje pod stałym nadzorem bezpieki
Jak zawsze jest ich pięciu. Koczują przed wejściem do klatki, w której mieszka Li Heping. – Na początku igrzysk wszędzie za mną chodzili. Teraz już tylko siedzą przed domem, jakby chcieli powiedzieć “mamy cię na oku” – mówi Li, klepiąc jednego z mężczyzn po plecach. W niewyraźnym uśmiechu tajniaka zmieszanie łączy się z wściekłością.
Życie Li Hepinga, który zasłynął jako obrońca wyznawców zakazanego w ChRL ruchu religijnego Falun Gong, jest nieprzewidywalne. Jednego dnia stoi przed Białym Domem, pozując do zdjęcia u boku George’a W. Busha. Innego leży na pekińskim chodniku, powalony ciosem funkcjonariusza bezpieki. Raz może wejść do restauracji i spokojnie rozmawiać z zagranicznym dziennikarzem. Innym razem może zostać porwany przez “nieznanych sprawców” i poddany elektrowstrząsom w ciemnym pomieszczeniu.
“Bóg każe mi się cieszyć życiem”
Klienci często rezygnują z jego usług, gdy dowiadują się o jego problemach z bezpieką. – Po co ci to? – dziwią się czasem. Li mógłby mieć spokojne, dostatnie życie, jak miliony innych Chińczyków, którzy nie widzą potrzeby czy sensu zadzierania z władzą. Jako specjalista od własności intelektualnej w dużej firmie prawniczej mógłby lekkim krokiem iść przez życie, ciesząc się nowym 40-calowym...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta