Wenecja chce zmienić kino
Manoel de Oliveira z niepokojem przygląda się światu, bracia Coen wciągają widzów w inteligentną zabawę
Ruchliwa ulica w Sao Paolo. Dwaj mężczyźni wpadają na siebie przypadkiem. Są zachwyceni spotkaniem, bo dawno się nie widzieli. Ale ilekroć próbują coś powiedzieć, dzwoni komórka. Jednego albo drugiego. Wreszcie któryś z nich ma pomysł: wybiera numer człowieka stojącego obok. Zaczynają swobodnie rozmawiać. Kamera unosi się, pokazuje szerokie arterie metropolii, po których pędzą samochody i uwijają się przechodnie. Stechnicyzowany, anonimowy, samotny tłum.
Taki jest dzisiejszy świat. Ten dwuminutowy filmik Manoela de Oliveiry otwierał tegoroczny festiwal wenecki. Sędziwy reżyser, który w tym roku skończy 100 lat (!), przestrzega przed nowoczesną techniką, która miała zbliżać, a coraz częściej oddala ludzi od siebie. Czy ludzi może zbliżyć kino?
Nieznani w konkursie
Program tegorocznego festiwalu weneckiego jest bardzo odważny. Dyrektor Marco Mül-ler przestał się kłaniać Hollywoodowi. Postawił na filmy świeże, zaskakujące zarówno formą, jak i treścią. W oficjalnej selekcji znalazło się aż dziesięć debiutów. O Złotego Lwa będą...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta