Liderzy Platformy i PiS w odstawkę
Skoro SLD do dziś płaci za swe rządy, dlaczego nie pociągnąć do odpowiedzialności liderów PO i PiS za to, co zrobili – a ściślej czego nie zrobili – z Polską w ostatnich kilku latach? – zastanawia się publicysta „Rzeczpospolitej”
Spór Platformy Obywatelskiej z Prawem i Sprawiedliwością to już nie niewinna konkurencja o to, kto zdobędzie władzę w Polsce. To par excellence wojna domowa, która na zewnątrz zagraża bezpieczeństwu państwa, a wewnątrz jeszcze bardziej dewastuje sferę polityczną.
Nie powinniśmy się jednak oszukiwać, że istnieje łatwe remedium na nasze kłopoty. Pomysły na dopływ świeżej krwi do polityki są mało realne. Teorie na temat generacyjnych przewrotów czy okręgów jednomandatowych zawodzą. Młodzi politycy rzadko mają coś ciekawego do powiedzenia, poza powtarzaniem słów za starszymi, a wybory jednomandatowe – te na prezydentów miast – wcale nie wyłaniają postaci kryształowych. Liczba świetnych menedżerów (choćby we Wrocławiu) równa jest zapewne liczbie osób, którymi interesuje się prokuratura (jak prezydentem Olsztyna).
Nie wierzę również w takie propozycje, jak te zgłaszane przez publicystę Jarosława Makowskiego. Wejście do polityki tzw. autorytetów – profesorów itp. zawsze kończyło się ich szybkim upolitycznieniem, a nie podniesieniem prestiżu samej polityki. Upartyjnienie prof. Władysława Bartoszewskiego zaszkodziło jego autorytetowi i w niczym nie podniosło jakości polskiej polityki – chyba że za takie uznamy mianowanie oponentów bydłem.
Czy jesteśmy więc w sytuacji bez wyjścia? Śmiem twierdzić, że nie. Pierwszym krokiem do...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta