Musiał ją napisać!
"Gdyńscy komunardzi" Kołodzieja ukazali się na Wybrzeżu. Nie dotarli np. do Warszawy. Tytuł miał zapewne nakład tysiąca egzemplarzy, nie więcej (z opisu wynika, iż jest pozycją dotowaną przez Urząd Miasta Gdyni). Książkę wykupiono tam, na Wybrzeżu.
Andrzej Kołodziej przybywa na Wybrzeże z Bieszczad w roku 1977, podejmuje pracę spawacza w Stoczni Gdańskiej. Wchodzi w środowisko robotnicze tak głęboko i aktywnie, że wkrótce natrafia na ludzi zakładających Wolne Związki Zawodowe. Wykazuje się tam sprawnością organizacyjną, drukarską. Szybko zresztą przyjdzie mu zdawać najpoważniejszy egzamin w swym życiu (a ma wtedy 18 lat).
Dzień egzaminu wypada nietypowo, bo w trakcie wakacji, 15 sierpnia 1980 roku. Dzień wcześniej stanęła Stocznia Gdańska im. Lenina. Koledzy z WZZ polecają mu – bagatelka! – postawić w stan strajku stocznię w Gdyni, 10 tysięcy ludzi załogi. A akurat 15 sierpnia ma tam iść na pierwszy dzień pracy (uzyskanej trochę przez tzw. przypadki po zwolnieniu za działalność polityczną ze stoczni im. Lenina)... Jak wspomina, najbardziej się bał, że zostanie uznany za prowokatora – przecież tam go nikt nie znał! A jednak udało się! Nagle staje się znany wszystkim, i to tak dobrze, że nie wahają się powierzyć mu dowodzenia.
Kołodziej dąży do jak najszybszego wysłania delegatów zakładu do Gdańska, chce mieć swoją reprezentację we wspólnym – czego jest pewien – komitecie strajkowym. Delegacja jedzie, dysponując sformułowanymi przez załogę postulatami. Pierwszym z nich było żądanie rozwiązania dotychczasowych związków zawodowych i utworzenie niezależnych wolnych związków zawodowych. Z Gdańska wracają mocno zszokowani: „Wałęsa nie chce...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta