Błąd dobrych ludzi
W dyskusji o stanie wojennym nie ma sensu rozważać: co bym zrobił, gdybym był którymś z tych oprawców? Trzeba pokornie uznać, iż są obszary ludzkiego doświadczenia, gdzie empatia – na szczęście – zawodzi
Cenię pisarstwo Stefana Chwina. Szanuję też jego postawę rozumienia racji ludzi z przeciwnego mu obozu. Więcej, jego postawa wczuwania się w sytuację ludzi, z którymi się nie zgadza, jest mi bardzo bliska. Jest mi ona bliska jako człowiekowi, który może się określić jako „człowiek »Solidarności«”, bo uczestniczył w tamtych wydarzeniach i dobrze owe czasy pamięta, a obecnie pracuje w Europejskim Centrum Solidarności. Jest mi ona też bliska jako kapłanowi, dla którego drogowskazem są nakazy Chrystusowego nieosądzania w sposób definitywny żadnego człowieka oraz siedemdziesięciosiedmiokrotnego, a więc nieskończonego, przebaczania, a także ostrzeżenie przed – nawet nieświadomą – hipokryzją: „Wyjmij najpierw belkę ze swojego oka, a będziesz widział, jak wyjąć źdźbło z oka swego brata” (Łk 6,42). Jednakże prezentowany publicznie przez Stefana Chwina osąd stanu wojennego, a także jego ocena postawy generała Jaruzelskiego z paru względów nie wydają mi się słuszne. A ponieważ głęboko wierzę, że uczestnikom toczonej obecnie na łamach najważniejszych polskich dzienników debaty o stanie wojennym przyświeca dobra wola i dążenie do prawdy, pozwalam sobie dodać do niej parę uwag, nie pretendując wcale do pełnego wyjaśnienia złożonych, wielowątkowych problemów.
Deformacja sumienia
Wydaje mi się, że wielu ludzi z kręgów dawnej opozycji i dawnej „Solidarności”...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta