Smutny film o zabijaniu
Według Biblii Bóg zniszczył Sodomę i Gomorę, spuszczając na oba miasta deszcz siarki i ognia. Z zagłady ocaleli tylko Lot z żoną i córkami, ostrzeżeni przez aniołów.
W filmie „Gomorra” Matteo Garrone nie ma aniołów – chłopiec o twarzyczce cherubina wydaje na śmierć matkę swojego najlepszego przyjaciela, a inni kandydaci na niewinne dusze strzelają w dzikim uniesieniu z kałasznikowów rozebrani do slipek (pewnie po to, by nie pobrudzić prochem ubrania). Nie ma aniołów i może dlatego nikt nie zostaje uratowany: cały Neapol z filmu Garrone to jedno wielkie siedlisko zła i występku: zarówno członkowie kamorry, neapolitańskiej mafii, która w ciągu ostatnich trzech dekad zabiła więcej ludzi niż IRA i ETA razem wzięte, jak i jej ofiary. Rozróżnienie na katów i ofiary jest tu zresztą czysto umowne – żaden z bohaterów nie wie do końca, czy dziś będzie zabijał, czy zginie. Zresztą nawet jeśli dziś będzie tylko zabijał, to wcześniej czy później znajdzie się po niewłaściwej stronie lufy.
I tylko siarki ani innych trucizn nie ma potrzeby spuszczać z nieba, bo wypełniają one – dosłownie – okoliczne kamieniołomy, załomy skalne, wysypiska śmieci....
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta