Popegerowski skansen czy miejsce magiczne
„Wino truskawkowe” w kinach. Obraz polskiej prowincji przedstawiony w filmie Dariusza Jabłońskiego poróżnił naszych recenzentów
Pro Barbara Hollender
Poezja surowego życia
Nie jest łatwo ekranizować prozę Andrzeja Stasiuka, w której realizm miesza się z metafizyką. Jabłońskiemu udało się to znakomicie.
Bohater „Wina truskawkowego” wyjeżdża z miasta po wielkiej osobistej tragedii. Szuka miejsca, w którym mógłby zapomnieć, uciec od bólu. Znajduje je w małej mieścinie w Beskidach, tam, „gdzie wrony zawracają”.
I właśnie ów bohater, noszący w filmie imię Stasiuka – Andrzej, scala na ekranie wątki opowiadań z „Opowieści galicyjskich”. Obok niego pojawiają się krwiste, soczyste postacie – wiecznie pijany traktorzysta Janek, miejscowy szewc Zalatywój na gorąco sklejający opony do rowerów i tęskniący za czasami PGR, piękna Lubica, co „diabła ma za skórą i chłopów wodzi na pokuszenie”, biznesmen Edek, nieszczęśliwy Kościejny, który zabił kochanka żony, potem sam skazał się na śmierć, a teraz...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta