Artyści postawieni pod gipsem
O sobotnim finale festiwalu Street Art Doping, podczas którego artyści – zgodnie z decyzją konserwatora zabytków – będą malować na gipsowych płytach, a nie na murze przy moście Śląsko-Dąbrowskim, mówi historyk sztuki i lider zespołu Mama Selita
W sobotę zagrasz ze swoim zespołem Mama Selita na finale festiwalu Street Art Doping. Jako że pracę magisterską na historii sztuki poświęciłeś street artowi, nie będzie ci chyba obojętne, że podczas występu w twoim otoczeniu zamiast pomalowanego muru znajdą się gipsowe płyty?
Igor Seider: Otoczenie zawsze jest dla mnie ważne. Całe szczęście, że zaproszeni twórcy (m.in. Will Barras, Stef Plaetz, The London Police) doskonale malować mogą nawet na tekturowym opakowaniu po butach. Miasto powinno się jednak zastanowić – zamiast jednorazowej akcji, po której gips trafi do Wisły, mogło zyskać dla Warszawy świetne wizytówki. Tym bardziej że pamiętam, iż po tym murze malowano wcześniej bez problemów, w świetle prawa.
Problemy się piętrzą. Może Street Art Doping mimo wszystko nauczy urzędników, jak je rozwiązywać?
Festiwal dzięki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta