Rakietowy gambit Obamy
Barack Obama poświęcił Polskę w obliczu realnego zagrożenia pierwszym, zaczepnym atakiem nuklearnym współczesnego świata planowanym na Izrael – pisze publicysta
Jeden z największych szachistów świata Garri Kasparow w książce „Jak życie imituje szachy” pisze, że pierwszym stopniem do opanowania gry politycznej jest rozpoznanie wrogów i przyjaciół – „zadanie łatwe na czarno-białej szachownicy, ale znacznie trudniejsze w szarej materii polityki”. Teorię Kasparowa potwierdza zagubienie, z jakim polska dyplomacja porusza się po czarnych i białych polach amerykańskiej polityki, czego efekty co pewien czas boleśnie dają o sobie znać.
Choć bardzo ta prawda nas, Polaków, boli, ale trzeba sobie jasno powiedzieć: Polska jest w tej grze pionkiem, nie królową – i w dodatku pionkiem poświęconym w celu uzyskania przewagi w gambicie Obamy, który można było przewidzieć.
Ruchy wstępne
Kandydat na prezydenta USA Barack Obama zapewniał, że gdy zostanie prezydentem, pozostawi tarczę antyrakietową jako koncepcję obronną USA, pod warunkiem, że system ten będzie sprawny. Czy Obama kłamał? Nie. W języku polityki jego wypowiedź zawierała dwa elementy: tarcza antyrakietowa pozostanie głównym elementem obronnym Stanów Zjednoczonych. Fakt. Drugi człon oświadczenia był warunkowy – kontynuacja systemu w zależności od jego efektywności – co zostawiało przyszłemu prezydentowi niezbędne pole manewru.
Za rok będzie inny Kongres, a za trzy lata być może nie będzie Obamy. Tarcza antyrakietowa jest i pozostanie, podobnie
...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta