Jak być posłańcem
Amerykańska wokalistka Natalie Cole przed czwartkowym koncertem
Rz: Trudno być córką legendarnego Nata Kinga Cole’a?
Natalie Cole: Na początku kariery nie było łatwo, często mnie do taty porównywano. Dobrze, że nie byłam chłopcem, bo głos miałabym z pewnością bardzo podobny. Tak jak się to przytrafiło Frankowi Sinatrze juniorowi, co uniemożliwiło mu karierę. Jestem więc szczęśliwa, że urodziłam się dziewczynką.
Wszyscy są przekonani, że sława ojca ułatwiła pani karierę.
Takie głosy pojawiły się po albumie „Unforgetable… with Love”, na którym zaśpiewałam piosenkę z tatą. Ale przecież już wtedy miałam ustaloną pozycję w muzyce pop i r’n’b. Osiągnęłam ją bez pomocy ojca.
Chciał, by została pani wokalistką?
Nigdy mnie nie namawiał. Ale musiał wyczuwać we mnie talent, bo przynosił do domu mnóstwo różnych płyt, od The Beatles po jazz, a ja chętnie słuchałam. Nie próbował ukierunkować moich zainteresowań, nawet nie pytał, co mi się podoba.
A jaką muzykę lubiła pani...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta