Przygody dużego chłopca
W „Sherlocku Holmesie” Guya Ritchiego detektyw jest bohaterem kina akcji. Częściej używa pięści niż intelektu
Arthur Conan Doyle opisał genialnego detektywa dość dokładnie. Wysoki, szczupły, orli nos i krzaczaste brwi. A do tego – namiętny palacz fajki, egocentryk i zdeklarowany stary kawaler.
Mimo to Holmes jest postacią enigmatyczną, zagadkową nawet dla opisującego jego przygody doktora Watsona. Może dlatego nie doczekał się w kinie spójnego wizerunku, choć nakręcono o nim 222 filmy. Bywał bohaterem parodii, facetem przechodzącym kryzys wieku średniego lub aktorem alkoholikiem wynajętym do odegrania roli detektywa.
Jednak – nawet na tym tle – interpretacja postaci genialnego detektywa, jaką zaproponował w swoim filmie Guy Ritchie, może wprawić widzów w zdumienie. Tak bardzo odbiega od powszechnego wyobrażenia o mistrzu dedukcji.
Na granicy szaleństwa
Nowy Holmes zupełnie nie...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta