Modlitwa pomogła
Polska - Czechy 35:34. Drużyna trenera Bogdana Wenty awansowała do półfinału mistrzostw Europy
Jest coś dziwnego w meczach o wielką stawkę ze słabszymi rywalami. Polacy mówili, że już w szatni grała inna muzyka - siedzieli spięci, zaniepokojeni tym, że mogą zapewnić sobie awans w nietypowy dla siebie sposób, czyli wcześniej niż w ostatniej sekundzie.
Czesi to przede wszystkim najlepszy strzelec — Filip Jicha. Zajął się nim już na początku Artur Siódmiak, ale po mocnym zderzeniu rywal wstał. Poprawka Bartłomieja Jaszki też nie przyniosła skutku, Czechowi dalej chciało się grać, a Polacy w myśl zasady, że jeden piłkarz meczu nie wygra — pozwolili mu hasać do woli. Rzucał siedemnaście razy, trafił tylko siedem. Pod koniec bywał bezradny.
Na początku spotkanie było przedstawieniem jednego aktora. Karol Bielecki postanowił robić wszystko: próbował rozgrywać, rzucał, pobudzał kolegów z drużyny, prowokował do dopingu polskich kibiców, których w Innsbrucku jeszcze nigdy nie było tak wielu.
Sił starczyło mu na kwadrans. W tym czasie rzucił...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta