Używamy plików cookies, by ułatwić korzystanie z naszych serwisów.
Jeśli nie chcesz, by pliki cookies były zapisywane na Twoim dysku zmień ustawienia swojej przeglądarki.

Szukaj w:
[x]
Prawo
[x]
Ekonomia i biznes
[x]
Informacje i opinie
ZAAWANSOWANE

Opowieść o zatłoczonym języku

27 stycznia 2010 | Życie Warszawy | Wojciech Lada

Od razu powiem, że moje tomiki można kupić na górze – pierwsze słowa Marii Cyranowicz na Chłodnej 25 zabrzmiały jak groźba. – Wiem, że są poszukiwane – dodała, jakby zaskoczona, że ktokolwiek pozostał w sali zamiast gnać z wyciągniętym portfelem do stoiska. Gdyby nawet tak się stało, tomiki Cyranowicz statusu bestsellera raczej by nie uzyskały.

Podczas wczorajszego spotkania w cyklu „Tytuł Roboczy Warszawa” obecnych było 16 osób, w tym wydawca, pani odczytująca wiersze i jeden felietonista. W trakcie cztery osoby wyszły, co nikogo za bardzo nie zdziwiło. Miało być o warszawskich tropach w życiu i twórczości poetki. Było o tym, że w mieście jest hałas. Że zalewa nas informacyjny chaos. I o tym, że Warszawa ma tragiczną przeszłość... Przed uśnięciem, przysypany tą lawiną komunałów, zrozumiałem przynajmniej, dlaczego neolingwizm – którego Cyranowicz była jedną z pionierek – okazał się jedynie zgrabnie opakowanym pustosłowiem... Pomyślałem też, że każde miasto ma takich poetów, na jakich sobie zasłużyło.

Brak okładki

Wydanie: 8533

Spis treści
Zamów abonament