Tschäggätty straszą w karnawale
Zapadł już zmierzch, na głównym placu wioski Blatten, w sercu Alp Berneńskich, zbierają się dziwne stwory. Mają łaciate futra, wielkie nosy, groźnie wyszczerzone zęby. A niektóre nawet rogi
Dzierżą w rękach kije, kostury, totemy. Wyglądają groźnie i groźnie się zachowują. Gniewnie potrząsają przyczepionymi do szerokich, skórzanych pasów na biodrach krowimi dzwonkami, podbiegają do przyglądających im się ludzi. Zebrały się w ten mroźny zimowy wieczór, by ruszyć na obchód wszystkich wiosek w dolinie.
Zagubiona dolina
Blatten i cała dolina pokryte są śniegiem. Na cmentarzu w środku wioski spod zasp wyglądają tylko daszki wieńczące drewniane krzyże. Metrowe czapy leżą na szerokich, niezbyt stromych dachach domów, obór, szop. Poczerniałe ściany zdradzają wiek budowli – najstarsze mają po 400 lat. Zbudowane są z modrzewiowych bali, a dachy (teraz niewidoczne) mają pokryte szarymi łupkami. Stodoły zawieszone są metr nad ziemią, na kamiennych podporach w kształcie grzybów o płaskich kapeluszach. Dzięki temu myszy nie mają do nich dostępu.
Blatten leży na wschodnim krańcu Lötschental, niewielkiej doliny w szwajcarskim kantonie Wallis. Półtora tysiąca mieszkańców doliny zamieszkuje cztery wioski: Blatten, Wiler, Kippel, Ferden.
Dolina Lötschental, wąska, czasami jedynie na szerokość ciasno ustawionych domów, drogi i koryta rzeki, ma zaledwie 27 kilometrów długości. Na alpejskie warunki to niewiele. Strome zbocza gór porastają strzeliste jodły, świerki, modrzewie. Teraz obsypane śniegiem drzewa...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta