Pozwólcie mi się cieszyć
Justyna Kowalczyk o najcenniejszym medalu, nerwach przed startem i szczęściu na podium
Rz: Wreszcie pojawił się uśmiech na pani twarzy. Wcześniej była pochmurna mina. Dlaczego?
Justyna Kowalczyk: Przez godzinę czekaliśmy na rozdanie medali i nieco się rozluźniliśmy. Teraz już czuję radość, to niesamowite uczucie. Wcześniej były obowiązki, nie zawsze przyjemne, jak kontrola dopingowa, i nie było czasu się cieszyć.
A bieg, był bardzo nerwowy?
Jak każdy sprint. Na tak krótkim dystansie jeden drobny błąd eliminuje z walki o zwycięstwo. Stąd te nerwy. Wiedziałam, jak wiele zależy od startu, a to nie jest przecież moja najmocniejsza strona. Na pierwszych 200 metrach można pogrzebać swoje szanse, dać się zamknąć i później niepotrzebnie tracić siły na odrabianie strat. Nie mogłam sobie na to pozwolić. Byłam bardzo skoncentrowana na tym, co ćwiczyliśmy z trenerem tak długo. I udało się, wyszło wspaniale, ale kosztowało mnie to sporo zdrowia.
Wiedziała pani o wypadku Petry Majdić?
Wcześniej czy później musiało do tego dojść, bo organizatorzy pokpili sprawę.
Jaki...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta