Każdy kolejny budżet państwa jest trudniejszy
Z odchodzącą wiceminister finansów, narodowym specjalistą od finansów publicznych, rozmawiają Aleksandra Fandrejewska i Elżbieta Glapiak
Rz: Jaki był najdłuższy dzień pani pracy w Ministerstwie Finansów?
Elżbieta Suchocka-Roguska: 42 godziny bez przerwy. To było w połowie lat 90.
Czy jest w budżecie jakiś wydatek, o którym pani myśli, że nie powinno go tam być?
Przez te lata staraliśmy się eliminować nierozsądne wydatki. Trudno mi więc teraz podać jakiś przykład. Ale wciąż uważam, że państwo nie powinno hodować ryb, a mamy stawy rybne w Miliczu, które są zakładem budżetowym. Tylko takie przykłady są bardzo szczegółowe i nie znajdziecie ich państwo w ustawie budżetowej. Tam znajdują się już pozycje ogólne, zbiorcze.
Z iloma ministrami finansów pani współpracowała?
W sumie było 21 osób, ale z kilkoma po dwa razy.
Więcej było ministrów finansów czy budżetów, jakie pani przygotowała?
Trudno mi precyzyjnie policzyć liczbę przygotowanych budżetów, ale przypuszczam, że było ich około 25. Były bowiem takie lata, że przygotowywaliśmy ustawę budżetową, prowizorium i dużą nowelizację, czyli trzy projekty w ciągu 12 miesięcy. Jeśli więc nie policzę dodatkowych drobnych zmian, to pewnie pracowałam nad 25 budżetami.
Które były najtrudniejsze?
Najtrudniejsze chyba były te, gdzie nagle, w krótkim czasie trzeba było stabilizować wydatki. Do prowizorium dołączaliśmy długą listę...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta