Zablokowana dyskusja o katastrofie
Medialny chór wychwala rząd Tuska za przyjęcie roli petenta i ustępstwa wobec Rosji w sprawie katastrofy smoleńskiej – pisze publicysta „Rzeczpospolitej”
Wezwanie, aby nie używać tragedii smoleńskiej w wyborach, brzmi rozsądnie. Zastanawiając się jednak nad jego znaczeniem, szybko się orientujemy, że chodzi o to, aby wyjąć działanie rządu w tej sprawie spod kontroli i osądu publicznego. Reakcja władz na najbardziej dramatyczne wydarzenie 20-lecia wolnej Polski ma się stać tematem tabu.
W rzeczywistości, zgodnie z kanonami demokracji, uznać ją trzeba za główny egzamin rządzących, a jej wynik powinien zadecydować o ich dalszych politycznych losach.
Tymczasem rząd i usłużni dziennikarze próbują wątpliwości wobec jego postawy pokazać jako naruszenie polskiej racji stanu, a krytykę przedstawić jako dokonywaną na zlecenie opozycji zbrodnię obrazy majestatu. Wynika z tego, że mamy władzę doskonałą, która postąpiła w jedyny dopuszczalny sposób, a dyskusja na ten temat jest niedopuszczalna.
Fakt, że tego typu interpretacja została szeroko narzucona społeczeństwu, świadczy o tym, z jakimi problemami boryka się polska demokracja. W sporej mierze skuteczna blokada debaty pokazuje, jakie trudności napotyka w naszym kraju wolność słowa i jak kiepski jest stan większości naszych mediów.
Uznanie postawy rządu wobec katastrofy za niezadowalającą jest bowiem najłagodniejszą oceną, jaką można mu wystawić.
Zredukowana suwerenność
Polski rząd przekazał badanie katastrofy stronie rosyjskiej. Nie podjął żadnego...
Archiwum Rzeczpospolitej to wygodna wyszukiwarka archiwalnych tekstów opublikowanych na łamach dziennika od 1993 roku. Unikalne źródło wiedzy o Polsce i świecie, wzbogacone o perspektywę ekonomiczną i prawną.
Ponad milion tekstów w jednym miejscu.
Zamów dostęp do pełnego Archiwum "Rzeczpospolitej"
ZamówUnikalna oferta